Wczoraj przybylismy do stolicy Kambodzy :)) Jak na stolice przystalo...troszke bardziej tloczno i gwarno niz w Siem Reap...akurat trafilismy na Festiwal Wodny, ktory o ile sie nie myle trwa juz od 3 dni...31 pazdziernika z kolei byly 57 urodziny krola, ktorego wizerunki i jego nastepcy oraz zony wszedzie widac naokolo. Natomiast festiwal Wodny objawia sie glownie tym, ze w Siem Reap i tu w stolicy sa organizowane zawody wioslarskie...jest pelno ludzi, wszyscy siedza nad brzegiem i obserwuja zawody, jedza, piknikuja, spedzaja wolny czas calymi rodzinami. Jest bardzo duzo dzieci...ktore sa przerozkoszne. Sa bardzo otwarte i przyjazne :) Same podchodza i chca jakos nawiazac kontakt, chca sobie z nami robic zdjecia :)) Kazde, nawet najmniejsze dziecko, ktore ledwo zacznie mowic, widzac nas (czyt. turyste) mowi do nas "hello :)", "how are you?" :) Calkiem dobrze dzieci, ale nie tylko dzieci znaja tu angielski, zreszta tak samo w Malezji. Z kolei w Tajlandii (gdzie myslalam, ze tak rozwinieta turystyka jaka tam jest) ludzie duzo slabiej mowia po angielsku, i to nie tylko ci starsi, ale takze mlodzi Tajowie czy Tajki...ni wim z czego to wynika. Ogolnie wydaje mi sie, ze Kambodzanie sa jacys bardziej zyczliwi i bardziej ciepli i otwarci...byc moze Tajowie juz sa troche bardziej "zmeczeni" turystami, a w Kambodzy jeszcze tego nie ma...aczkolwiek na razie bylismy tylko w 2 najbardziej obleganych miejscach tego kraju (Angkor Wat i stolica) i ceny powiem szczerze sa.....czasem malo kambodzanskie, albo przynajmniej mi wydawalo sie, ze bedzie tu prawie jak za darmo...jednak tak nie jest ;) Ceny sa zwykle podawane w USD i czesto przekraczaja polskie ceny...ale przypuszczam tez, ze niektore "supermarkety" ;) sa typowo pod turystow, stad te ceny.
Po 2-3 dniach w Pnom Penh wybierzemy sie chyba na poludnie do Silhanouville, zeby zaczerpnac troszke slonca i kapieli wodnych :PP, bo juz nam zaczyna tego brakowac.. :))
Poki co, zwiedzamy Pnom Penh...a wicej nt temat wkrotce! :))